Blog Przytulne Nieulotne powstał w grudniu 2018 roku. Nie był to mój pierwszy blog, ale pierwszy, który zdecydowałam się prowadzić z zawodowym podejściem. Od tamtego czasu napisałam… tekstów. Nawiązałam…. współprac, z czego z …. firmami/markami/wydawcami współpracuję nadal. I ciągle jestem otwarta na nowe współprace.
Doszłam do pewnych wniosków
Kiedy zdecydowałam się bardziej zaangażować w bloga, w
pisanie tekstów, dowiedziałam się o sobie, że muszę pracować w branży kreatywnej,
bo jest to po prostu mój tlen, który automatycznie poprawia moje poczucie
przyjaźni z samą sobą.
Coś w końcu zaczęło się dziać i przyjęłam całkiem dużo
interesujących zleceń copywriterskich i konceptualnych, które były dla mnie
wspaniałą przygodą i wyzwaniami. Część osób, z którymi współpracowałam nie
chciała uwierzyć w to, że jestem mamą roczniaka. Zrobiło mi się niezmiernie
miło, gdy przeczytałam w mailu: „Dwa razy czytałam Twojego maila, nie mogłam
uwierzyć że jesteś świeżo upieczoną mamą. Szacun za organizację! :)”.

Nagle zaczęło się okazywać, że są ludzie, którzy chcą ze mną
pracować i chcą wykorzystać to, co potrafię i naprawdę lubię robić. Okazało
się, że mam jakieś zasoby, które są dla innych pożądane. Kilka razy też
musiałam się kategorycznie wypowiedzieć i postawić warunki, co kiedyś nie
przychodziło mi wcale łatwo. A dzisiaj potrafię coraz bardziej szacować,
sprawdzać i ważyć tą dziwną elastyczną tkankę jaką jest moja własna twórczość.
Nie przeszkadza mi już w życiu to,
że czegoś nie wiem. 5 lat na filozofii
rzeczywiście zrobiło swoje i nabrałam wręcz przekonania, że mam prawo pewnych
rzeczy nie wiedzieć i nie muszę się tym wcale stresować, wystarczy pytać,
szukać i dowiadywać się. Po prostu.
Choć jestem dalej na drodze, czuję że urzeczywistniam swoje marzenie
Moja droga nadal trwa i nie mogę powiedzieć, że jest to
finał, ale rzeczywiście bardzo dużo sił skupiłam na tym, aby moja wizja pracy
zdalnej zaczęła żyć swoim życiem. I choć nie jest to jeszcze pełnia życia, to
widzę efekty, które – mam nadzieję, że z czasem będą coraz większe.
Nie pomijam faktów, gdy piszę/rozmawiam ze zleceniodawcami.
Mówię otwarcie, że jestem mamą i mówię, że moim podstawowym priorytetem jest
rodzina, a także że chcę nadal rozwijać bloga (zlecenia płatne, o których teraz
piszę zazwyczaj nie dotyczą bloga, to jest moja osobna działalność
copywriterska), ale co najważniejsze bardzo mi zależy na aktywności zawodowej
bo pisanie to jest moja pasja i chcę to robić coraz lepiej, dawać coś z siebie
innym. Mówię też, że pisanie tekstów i kreatywność to moje dwie życiowe pasje,
bez których czuję się jak bez ręki. ;)
Z rzeczy mniej ważnych, ale też ważnych… Wypracowałam sobie filtr na Instagramie
Znaczy to tyle, że zaprogramowałam sobie edycję zdjęć w
Photoshopie w taki sposób, aby spełniała moje wymagania i w sposób jednolity
edytowała zdjęcia. Zależy mi na estetycznej jednorodności. Z dwóch powodów,
rzeczywiście dla kont biznesowych jest to istotne aby treści były dość
jednorodne i rozpoznawalne. A poza tym, pomaga rozpoznać odbiorcy autora
zdjęcia.
Zmieniło się również to, że już nie siedzę na Instagramie
tak dużo jak kiedyś. Powody są dwa, po pierwsze nie mam na to czasu ze względu
na różne współprace. Po drugie, nie chcę prowadzić regularnego Instagrama
kosztem jego jakości. Wolę od czasu do czasu wrzucić zdjęcie, które uważam za
wartościowe. Zamiast „wrzucać byle wrzucać”.
Ciągłość zmian
Tak naprawdę ciągle coś się zmienia. Dostosowuję swoje
blogowanie do potrzeb Czytelnika i oczywiście własnych. Zmieniam estetykę,
zmieniam to, co jest konieczne do zmiany ze względów technicznych. Wspinam się
po drabinie, ale nie dlatego, że ktoś stoi na dole i mnie zmusza. Po prostu
wiem co lubię, na czym mi zależy i chcę to robić.
I tego Wam wszystkim życzę, żebyście szli po swoje cele i
czerpali radość z tego, co wydarza się po drodze ;)
Trzymajcie się ciepło i przytulnie <3