Edukacja domowa wciąż jest nieszczególnie popularna w Polsce i dla większości ludzi w ogóle nie istnieje jako jakaś alternatywa dla standardowego nauczania. Za granicą jest dosyć często spotykana, u nas wciąż generuje zdziwienie i szeroko otwarte oczy. Mit samotnego dziecka ślęczącego nad biurkiem ze łzami w oczach, wciąż jest bardzo żywy, chociaż nie ma wielu podstaw w rzeczywistości. Jak odpowiadać na kłopotliwe pytania i radzić sobie w takich sytuacjach?
Wyobrażenia napędzają świat a legendy miejskie tworzą się same
W tym przypadku legendy nie dotyczą Bazyliszka, czy Smoka Wawelskiego. Jest to pewien zestaw przekonań i mitów, na temat rodziny funkcjonującej w edukacji domowej. Warto zauważyć, że jeśli już rodzice decydują się na edukację domową, nie jest to sprawa tylko dziecka, ale całej rodziny. Nie chodzi tylko o fakt, że dziecko literalnie pozostaje w domu. Obowiązek szkolny nadal jest do zrealizowania, ale to w jaki sposób rodzice zarządzą czasem dziecka i sposobami na naukę - to kwestia istotna w zasadzie dla całej rodziny. Niezależnie od tego, czy jesteś mamą jedynaka tak, czy mamą wielodzietną, sposób funkcjonowania rodziny jest w pewnym sensie wyznaczany edukacją domową. Nie musisz być pedagogiem, aby realizować się w edukacji domowej, ale musisz posiadać do tego odpowiednie warunki.
Musisz mieć realne możliwości, aby ten tryb edukacji realizować. Największą rolę odgrywa czas i zaangażowanie. Nie jest to taka łatwa sprawa, jak z pozoru mogłoby się wydawać. Ale staje się dosyć prosta jeśli rodzice są na własnych działalnościach, albo jeśli jedno z rodziców nie pracuje. Kwestie finansowe nie są moim zdaniem aż tak istotne, ponieważ dostęp do wiedzy jest bardzo szeroki i wcale nie jest taki kosztowny, jak mogłoby się wydawać. Możesz kupić super piękne drewniane literki z napisem "Montessori" za 300 zł, a możesz kupić plastikowe literki za 8 zł lub wydać jeszcze mniej pieniędzy i zrobić je razem z dzieckiem.
Co ciekawe, rodzice realizujący obowiązek szkolny w trybie domowym, często spotykają się z dziwnymi spojrzeniami. Niektóre osoby są święcie przekonane, że edukacja domowa jest równoznaczna z nieszczęściem i samotnością dziecka. Próbują na siłę przekonywać, że rodzice edukujący domowo robią swojemu dziecku krzywdę i nie zależy im na maluchu. Jakby się zastanowić, jest to nawet zabawny mit. Edukacja domowa to przecież coś więcej, niż odwożenie i przywożenie dzieci z miejsca na miejsce, czy pilnowanie kalendarza narzuconego przez szkołę. W rzeczywistości to zadanie wymaga świetnej organizacji ze strony rodziców i zaangażowania większego, niż w przypadku dzieci standardowo uczących się w szkole. Naukę w domu trzeba zaplanować. Podstawa programowa to wsparcie, ale w rzeczywistości to na rodzica spada odpowiedzialność za kwestie organizowania nauki w taki sposób, aby była ona ciekawa i atrakcyjna.
Edukacja domowa, aktywni rodzice i dzieci otwarte na przygodę
Rodzice edukujący domowo są z reguły ludźmi bardzo aktywnymi na wielu płaszczyznach. Często edukacja domowa ma związek np. z podróżniczym trybem życia danej rodziny. Albo ze szczególnymi uzdolnieniami danego dziecka, które wykraczają znacznie poza szkolną normę. Edukacja domowa może być także powodowana tym, że dziecko potrzebuje większej uwagi i indywidualnego podejścia. Nie chcę używać sformułowania "dziecko z trudnościami", bo jest to moim zdaniem jakoś stygmatyzujące i na pewnym poziomie może być nawet obraźliwe. A każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne predyspozycje, możliwości, potrzeby itd. Edukacja domowa daje rodzicom ogromną szansę na odpowiadanie na indywidualne potrzeby dzieci. Bywa także rozwiązaniem dla rodzin zmagających się z różnymi niepełnosprawnościami. Bywa też świadomym wyborem, w naszym przypadku tak właśnie jest.
Jak widać jest to dość elastyczne rozwiązanie, które wymaga co prawda wysiłku i zaangażowania, ale też może okazać się korzystne dla rodzin znajdujących się w bardzo różnych sytuacjach. Znam też mamy singielki, które zdecydowały się wychowywać dziecko w edukacji domowej, także również w takich sytuacjach jest to możliwe. Wymaga zaangażowania, dobrej organizacji i świadomości, po co to robimy, dla kogo i z jakich powodów.
To kiedy do przedszkola? - jak odpowiedzieć na to pytanie
Przyjęłam sobie takie podejście, że nie tłumaczę się obcym ludziom. Nie jest to przecież sprawą sąsiada, czy przechodnia, w jakim trybie będzie uczyło się moje dziecko. Często nie chce mi się przerabiać tych samych schematów i słuchać od obcych ludzi, że skrzywdzę dziecko, więc po prostu odpowiadam "zobaczymy", albo zręcznie zmieniam temat. Mam wrażenie, że w naszym kraju nie jest to szczególnie ważne, pod jakimi względami się odróżniasz, ale jeśli się odróżniasz to za chwile znajdzie się jakiś złotousty mędrzec, który zacznie odkrywać przed Tobą swoje prawdy. Ja należę do ludzi, którzy zawsze się czymś odróżniali, więc generalnie - jestem do tego przyzwyczajona i to też pozwoliło mi na zbudowanie całkiem niezłego pancerza na takie sytuacje.
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem antyprzedszkolna czy antyszkolna. Też warto zauważyć, że niektóre dzieci potrzebują takiego szkolnego standardowego trybu i to też jest OK. Rodzice mają prawo podejmować decyzje, które uważają za najlepsze dla swoich dzieci - nieważne czy to oznacza decyzję o pójściu do szkoły w standardowym sensie, czy o edukacji domowej właśnie. Jednak jeśli Wasza decyzja też jest/będzie niestandardowa, pamiętajcie że trzeba będzie zmierzyć się z różnymi społecznymi teoriami i stereotypami. Te, żyją w naszym społeczeństwie własnym życiem i generują nowe banialuki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Trzymajcie się zdrowo,
Cześć!
Jeśli chcesz być na bieżąco, zapisz się koniecznie na mój Newsletter!