TRYB JASNY/CIEMNY

Dlaczego warto być OFFLINE? 😎 Ból oczu i czas, który ucieka

Pierwszą rzeczą, którą odczułam podczas urlopu świątecznego, był ból oczu. Prawdopodobnie zmagam się z nim na co dzień, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. Co teraz i dlaczego warto czasem być offline?

Nie zdawałam sobie sprawy z bólu oczu, bo nie dawałam oczom odpocząć. Mam okulary chroniące przed niebieskim światłem, ale rzeczywiście mocno eksploatuję oczy w gąszczu liter. Dopiero chwila wytchnienia w urlopie świątecznym, uświadomiła mi, że powinnam jeszcze bardziej zaplanować swój czas online.

Czas, który ucieka...

Swój czas przed komputerem/telefonem staram się ograniczać do rzeczy koniecznych. Przy gotowaniu odpalam co prawda odcinki ulubionych seriali, ale przeważnie po prostu słucham, co się tam dzieje i nie patrzę. Pracę planuję w blokach czasowych, a na social media też mam swój czas. 

Nie mam takich mediów społecznościowych, które wchłaniałyby mnie na długie godziny. Zdarza mi się wieczorami grać w Minecrafta, ale nie co dzień i raczej wtedy, kiedy nie bolą mnie oczy. Na telefon zerkam co jakiś czas, nagrywając wiadomości głosowe przyjaciółce i nadrabiając rodzinne kontakty. To tyle.

Skoro w telefonie jest wszystko, po co sobie utrudniać

Sama wychodzę z takiego założenia. Przepisy na obiad, wędrówki po nieznanych miastach, wszystko staje się prostsze, jeśli wrzucisz pytanie do Google. Jednak warto zadbać też o równowagę tego, co jest poza tym telefonem.

Znam rodziców, którzy cały proces wychowawczy opierają na telefonie. Nie trudno się domyślić, że nie jest to najlepszy pomysł. Mama i tata ciągle są, ale jest tak, jakby ich nie było. Siedzą na komunikatorach, ciągle piszą ze znajomymi. A słynne zaraz nie jest już wymówką dzieci, lecz rodziców.

Pykają w gierki i nie widzą, jak ten czas ucieka. Nie zrozumcie mnie źle, wszystko jest dla ludzi i różne udogodnienia są po to, żebyśmy ich używali. Nie warto jednak rezygnować z używania mózgu, którym hojnie obdarzyła nas natura.

Tu i teraz — czy to mit naszych czasów?

Koncepcja bycia i faktycznego doświadczania teraźniejszości była poruszana przez wielu filozofów na przestrzeni dziejów. Znajdziemy ją nawet w Biblii. We fragmencie, w którym Bóg mówi o sobie: Jam JEST! Nie mówi: będę, byłem, kiedyś może do Was wpadnę. JEST to inaczej teraz, ten czas, ta chwila, ten moment.

Tu i teraz nie jest niczym nowym. Może nam się tak wydawać, bo współcześnie mamy wiele narzędzi do uciekania od teraźniejszości. Od codziennych problemów i spraw, w fikcyjne światy, czy piękne zdjęcia, które mogą być kurtyną dla zgoła odmiennej prawdy. Jednak jest to jakiś urywek rzeczywistości, na który możemy spojrzeć i wydaje on się prawdziwy.

Kiedy jesteś offline, bardziej JESTEŚ

Brzmi to może dziwnie, zwłaszcza spod klawiatury osoby, która żyje z pracy w Internecie, komputerze i telefonie. JESTEM BARDZIEJ wtedy, kiedy wyciągam naczynia ze zmywarki, robię pranie albo po prostu spędzam czas z moim Synem i Mężem, bez konieczności ciągłego patrzenia na telefon.

Wiecie, co jest przykre? Kiedy macie wokół siebie cudowne osoby, które próbują spędzić z Wami czas, a zamiast tego odbijają się od Waszych pleców i słyszą ciągłe ZARAZ. Obecnie ten szyk się trochę odwrócił. To dzieci kiedyś powtarzały: zaraz, zaraz. Teraz dzieci słyszą to od swoich rodziców. 

Nagle ten dzień się kończy i okazuje się, że to, co się kryło za zaraz, nigdy nie zostało zrealizowane. To małe cegiełki, z których budujemy sobie mury w relacjach. Czasem przychodzi dzień, w którym mur jest już zbyt wysoki, żeby się nawzajem usłyszeć. A zburzenie go wcale nie jest takie łatwe...

Łatwo dać się wciągnąć...

Od feeda w social mediach, po wiadomości z kraju i ze świata, poprzez sprawdzanie co słychać u ludzi, z którymi w ogóle nie mamy kontaktu — tylko po to, żeby zaspokoić naszą ciekawość. Świat pędzi, ale historia każdego z nas gdzieś się kończy. Nie chcemy o tym myśleć, ale od chwili narodzin każdy z nas zmierza w tę stronę. 

Nie jest to powód do tego, żeby teraz chwycić łopatę i wykopać sobie dół. Ale warto dać sobie czas i możliwości na to, aby być OBECNYM w tym życiu i robić rzeczy. Nie zostawiać na później relacji z najbliższymi i nie uciekać od siebie samego w telefon/komputer/gierki. Stać nas wszystkich na więcej.

Po co być offline?

Dla tych chwil, które mijają i dla tych marzeń, które każdy z nas ma, ale nie każdy ma odwagę po nie sięgnąć. Nigdy nie ma idealnego momentu na cokolwiek. To prawda, która działa bardzo uwalniająco, kiedy się ją przyjmie.

Warto być offline też po to, aby przepracować w sobie te rzeczy, które wymagają przepracowania, a nie ciągłego uciekania i kierowania myśli, energii, w zupełnie inną stronę. Jeśli sam nie możesz ze sobą wytrzymać i uciekasz, to znaczy, że ten czas jest Ci bardzo potrzebny. Warto go sobie dać.

Trzymajcie się zdrowo. 🍀
Cześć!
 

Wybrane dla Ciebie